czwartek, 18 stycznia 2018

Rozdział Trzeci

Hermiona Granger i George Weasley, po tym jak przenieśli się do Dziurawego
Kotła za pomocą sieci Fiuu, maszerowali Pokątną w poszukiwaniu niedawno otwartej księgarni Erudyta. Tam była Gryfonka miała zapytać, czy ogłoszenie o pracę jest nadal aktualne. Praca ta wydała się dziewczynie idealna na otrząśniecie się po wszystkich nieprzyjemnych wydarzeniach, które ją spotkały w ostatnim czasie.
            Hermiona i George szli śmiejąc się, ponieważ wspominali dawne, dobre chwile, które przeżyli razem w Hogwarcie. Wszelkie jej obawy, co do intencji Geroga, które pojawiły się przez incydent w salonie - zniknęły na dobre. Nagle dziewczyna zatrzymała się.
            -To tutaj - powiedziała i spojrzała na Georga. - No, to idę. - Uśmiechnęła się do rudzielca.
            -Idź, ja w tym czasie zajdę do Miodowego Królestwa, żeby kupić ci coś na pocieszenie. Pracę dostaniesz na pewno i na pewno będziesz płakać, kiedy dowiesz się, że będą ci płacić pół galeona za godzinę. - George wyszczerzył zęby w uśmiechu i uciekł unikając łokcia Hermiony, który z pewnością dotkliwie trafiłby go w żebra.
            Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą zerkając na uciekającego Wesleya i patrząc na obiekt jego kpin, weszła do środka.

***

            -Z takimi predyspozycjami może pani pracować wszędzie, chociażby w Ministerstwie Magii. I to na wysokim stanowisku!
            -Mimo wszystko chciałabym pracować tutaj. - Odparła Hermiona uśmiechając się do Thomasa, właściciela nowej księgarni.
            - W takim razie, nie pozostaje mi nic innego niż panią zatrudnić, pani Granger. - Mężczyzna również się uśmiechnął.
            Był wyjątkowo przystojny i bardzo spodobał się Hermionie, lecz dystans, który się w niej zakorzenił przez ostatnie wydarzenia sprawiał, że ograniczyła się jedynie do delikatnego uśmiechu w jego kierunku.
            Należał do grupy wysokich mężczyzn. Nawet bardzo wysokich, na oko Hermiony miał około 190cm wzrostu. Gęste czarne włosy miał w nieładzie, który bezbłędnie do niego pasował.  Jego czarne, jak dwa węgielki oczy w ciemnej oprawie gęstych rzęs przysłaniały okulary, które znajdowały się na idealnie prostym nosie. Usta miał pełne, bladoróżowe, a jego urodę dopełniała równo przycięta, zadbana broda.
            -Panno Granger - odpowiedziała Hermiona znowu się uśmiechając. - Nie mam męża. - Dodała. - Kiedy mogłabym zacząć?
            -Myślę, że od najbliższego poniedziałku. - Odpowiedział Thomas, po czym odłożył dokumenty, które trzymał w rękach, zdjął okulary i uważnie przyjrzał się siedzącej przed nim młodej kobiecie. - Pozostaje jeszcze kwestia finansowa. Proponuję pani na początek dziesięć galeonów na godzinę. Z czasem może zasłuży pani na podwyżkę. - Znów się uśmiechnął, tym razem puszczając zaskoczonej dziewczynie oczko.
            - Świetnie! Super! Bardzo panu dziękuję! - Ucieszyła się i poderwała się z krzesła, żeby uścisnąć mężczyźnie dłoń. Nie zgadzała się, co prawda z Georgem, że jej godzinna stawka wyniesie pół galeona, ale nie sądziła też, że przekroczy pięć galeonów. Ale… chyba przesadziłam z tym entuzjazmem… - dodała w myślach i zarumieniła się niczym pensjonarka z powrotem siadając na krześle. Tym razem to mężczyzna wstał i podszedł, żeby uścisnąć jej dłoń uśmiechając się do niej rozbrajająco. Widać było, że rozbawiła go jej reakcja.
            - W takim razie do poniedziałku. - Powiedział, na co dziewczyna jedynie nieśmiało spuściła wzrok. - Panno Granger. - Dodał, kiedy ta wychodziła ze sklepu.

***

            -Serio? Zabrałaś ze sobą tego pajaca, a nam nawet nie powiedziałaś, że idziesz na rozmowę o pracę? - Jęknął Ron leżąc na łóżku i zakrył głowę poduszką.
            Hermiona i George wrócili objadając się czekoladowymi żabami i od razu ruszyli do pokoju Rona i Harrego, żeby przekazać nową wiadomość.
            - A co dokładnie będziesz tam robić? I jakie będą twoje zarobki? I oczywiście, od kiedy zaczynasz? - zapytał Harry ignorując reakcję przyjaciela. Stwierdził, że powinien być bardziej wyrozumiały w stosunku do swojej przyjaciółki. W końcu nie wiedzieli, co przeżyła, kiedy nie odzywała się przez rok od śmierci swojej mamy.

            -Jak to w księgarni, będę układać, sprzątać, sprzedawać, ogólnie będę zajmować się sklepem, a Thomas będzie załatwiał sprawy papierkowe. Dostałam 10 galeonów na godzinę i zaczynam od poniedziałku. - Wyszczerzona Hermiona usiadła po turecku obok Harrego. - Jest, co opijać chłopaki! To już za cztery dni! - Dodała i padła na łóżko rozkładając szeroko ręce. Wszystko zaczyna się układać. Wszystko zaczyna schodzić na dobre tory. W końcu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz