sobota, 13 stycznia 2018

Rozdział Pierwszy



 -Hermiona?! - Harry i Ron nie kryli swojego zdumienia widząc dziewczynę, która nagle pojawiła się przed domem w Norze. Przerwali mecz quidditcha i podbiegli do niej obaj naraz ją obejmując.
-Boże jakaś ty chuda! Nie jadłaś nic, czy co?- Krzyknął Ron.
- Nie odzywałaś się do nas od roku… Od kiedy twoja mama… -  dodał nieśmiało, ale z wyrzutem Harry.
-Umarła. - Dokończyła dziewczyna. - Zabita przez ostatnich zwolenników Voldemorta. -  Miała inny ton głosu, przepełniony bólem i rozpaczą, ale jednocześnie twardy i nieustępliwy.  
Harry i Ron spojrzeli się na siebie nie bardzo wiedząc jak zachować się w tej sytaucji. W końcu Ron wziął dziewczynę jeszcze raz w objęcia i pobiegł z nią do domu krzycząc:
- Mamo, zobacz, co znalazłem! To mówi, że jest Hermioną, ale wygląda bardziej jak jej cień!
Molly Wesley, która przygotowywała właśnie obiad spojrzała na syna marszcząc brwi. Kiedy w końcu zorientowała się, że paplanina Rona, to nie tylko głupie żarty podbiegła do dziewczyny.
-Hermionka! Moje dziecko, coś ty taka chudziutka? Zaraz będzie obiad! - Mówiła pani Wesley w przerwach przytulając i całując policzki młodej kobiety.
Wyściskana i wycałowana Hermiona usiadła przy stole. Długo jednak nie nacieszyła się spokojem, gdyż chwilę później po jej prawej usiadł Harry, a po lewej Ron. Widząc, że chłopcy zaraz zaczną zadawać jej niewygodne pytania sama zaczęła rozmowę.
- Jak się miewa reszta rodziny? Gdzie jest Ginny i Georg?
- Tata w pracy, Charlie oczywiście pielęgnuje swoje smoczki, Bill  i Fleur żyją sobie nad morzem w Muszelce, Georg wyszedł gdzieś z Angeliną Johnson, pamiętasz ją prawda?  A Ginny pojechała z koleżanką - tu Ron zrobił gest cudzysłowu palcami i zerknął na mamę - na wakacje do Hiszpanii… - skończył swoją wypowiedź z przekąsem.
- Myślałam, że Ginny i Harry… - zaczęła mówić Hermiona, co gwałtowanie przerwał jej Harry:
- Oh.. stare dzieje - powiedział lekko się rumieniąc.
- No cóż… To znaczy, że u was po staremu - uśmiechnęła się. Poczuła się bardzo miło wracając do tej cudownej, rodzinnej atmosfery. Tutaj zawsze czuła się jak w domu. Odetchnęła z ulgą odpędzając od siebie przykre wspomnienia ostatnich miesięcy.
- Może chciałabyś wziąć kąpiel? - Zapytała wychylając się do nich pani Weasley. - Na dworze straszny upał, a Ty pewnie zmęczyłaś się podróżą.
- Byłoby cudownie - rozpromieniła się dziewczyna.
- No to leć, a ja w tym czasie zagonię chłopaków, żeby nakryli do stołu. - Molly odwzajemniła uśmiech i wróciła do gotowania. Czuła, że Hermiona wiele przeszła i chciała dać jej chwilę wytchnienia zanim będzie musiała stawić czoła ciekawości chłopaków.
Hermiona wzięła swój plecak i ruszyła w stronę łazienki. Kiedy była już na miejscu odkręciła wodę, która ciepłym strumieniem napełniała wannę.  Dziewczyna rozebrała się i stojąc przed lustrem zaczęła oglądać swoje ciało. Gdzieniegdzie widać jeszcze było ślady siniaków. Ale już dużo mniej.  Włosy, kiedyś orzechowe i sprężyste - dziś matowe i suche, wręcz brzydkie. Podkrążone oczy, szara cera. Odwróciła głowę, nie mogła na siebie patrzeć. Weszła do wanny, do której uprzednio nalała płyn i olejki do kąpieli. Zamknęła oczy i wydarzenia dnia wczorajszego wróciły ze zdwojoną mocą. Wychodząc z domu wyczyściła pamięć ojca, a jego ciało przeniosła na kanapę. Pozbyła się go. Żałowała, że po śmierci matki przywróciła mu pamięć. Nie chciała, żeby sam znosił cierpienie, chciała go wspierać. A on… A on po prostu oszalał. Może to jej wina? Może to ona zawiodła przy przywracaniu jego wspomnień? Otworzyła oczy. Pokręciła szybko głową, wzięła głęboki wdech i zanurzyła się cała w wodzie. Zanim wyszła z domu ojca zabrała mu pieniądze, które trzymał w sejfie, w gabinecie. Potrzebowała ich. Dzięki temu będzie mogła zacząć żyć na nowo. Wynurzyła się z wanny. Właśnie. Na nowo. Wyszorowała się dokładnie z każdej strony. Wyzbyła się z głowy wszelkich myśli. Czysta i pachnąca wyszła z wanny. Wysuszyła magicznie swoje ciało i zaczęła eksperymentować ze swoją fryzurą. Nowe życie, więc te kłaki też trzeba zmienić. Ubrała ciemne jeansy, czarną bokserkę i zioną koszulę w kratę. Ostatni raz zerknęła w lusterko i wyszła z łazienki.
- Mogę wam jeszcze w czymś pomóc? - Zapytała stając na progu kuchni i w tym samym momencie usłyszała dźwięk tłuczonego szkła. Spojrzała w stronę skąd dochodził dźwięk.
-O kurczę, Hermiono, wyglądasz… niesamowicie…- jąkał się Ron jednocześnie zbierając szkło.
- Reparo - Hermiona uśmiechając się wycelowała różdżkę w rozbitą szklankę - dziękuję, Ron. - Odpowiedziała speszonemu chłopakowi.
Włosy Hermiony nie były już szopą skręconych, suchych kłaków sięgających łopatek. Teraz pokrywały ramiona delikatnymi, lśniącymi falami, a ich kolor znów był orzechowy. Jej oczy okalała ciemna zasłona gęstych rzęs, a na malinowych ustach cały czas gościł figlarny uśmiech. Wisienką na torcie były nieliczne piegi dodające jej uroku.
- Jedna kąpiel, a ty kochanieńka wyglądasz jak nowo narodzona! - Ucieszyła się pani Weasley. - A teraz zapraszam wszystkich do stołu!

***

-Ohhh… Mój brzuch…- wyjęczał Ron
- Nic dziwnego Ronaldzie, wpakowałeś w siebie więcej jedzenia niż cała reszta razem wzięta. - Powiedziała Hermiona zbierając naczynia ze stołu i uśmiechając się pobłażliwie do Rona - Pani Weasley… - zwróciła się do rudowłosej kobiety.
- Słucham kochaniutka?
- Czy mogłabym zostać u Was kilka dni? Dopóki sobie czegoś nie znajdę? - Zapytała dziewczyna nieśmiało zerkając w dobrotliwe oczy kobiety.
- Ależ oczywiście! Sprawisz nam ogromną przyjemność! Zostań u nas tak długo, jak będziesz chciała. Póki Ginny nie wróci zajmiesz jej pokój. - Molly jak zwykle wykazała matczyną troskę w stosunku do przyjaciół jej dzieci.
- Dziękuję… Nawet pani nie wie, ile to dla mnie znaczy - powiedziała Hermiona, a jej oczy zaszkliły się, co nie umknęło uwadze Pani Weasley, która natychmiast przytuliła dziewczynę i powiedziała:
-Jesteś częścią naszej rodziny, pamiętaj o tym Hermiono.
Hermiona uśmiechnęła się, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Pierwszy raz od bardzo dawna była to łza szczęścia.

***

-Hej, można? - Hermiona spojrzała w stronę drzwi, gdzie zobaczyła głowę uśmiechniętego rudzielca.
-Hej, jasne - odpowiedziała i zeszła z parapetu, gdzie przesiedziała ostatnią godzinę. Zerknęła na zegarek, zaraz północ. -Czemu nie śpisz?
- Mogę zapytać cię o to samo… - odpowiedział Ron z zawadiackim uśmiechem.
-Faktycznie - uśmiechnęła się. Tak bardzo go jej brakowało. Podeszła do niego i dotknęła jego policzka opuszkiem palca wskazującego - Tęskniłam za tobą… - westchnęła i usiadła na łóżku.
-I ja za tobą…- usiadł obok niej i objął ją mocno. Kobieta wtuliła się w jego ramię i wydała z siebie zduszony jęk. - Hermiono? Co jest grane? - Powiedział Ron chwytając ją za ramiona i zaglądając jej w oczy z taką szczerością i troską, że dziewczyna spuściła wzrok, a jedna samotna łza spłynęła po jej policzku. Już dawno nikt nie był w stosunku do niej taki czuły i troskliwy, jak w ciągu dzisiejszego dnia. Dziewczyna znowu zaczęła zastanawiać się, czy powiedzieć o jej ostatnich przeżyciach przyjaciołom.  Myślała o tym przez całą drogę, z domu ojca do motelu, gdzie wynajęła pokój i rzuciwszy się na łóżko płakała, póki wyczerpana nie zasnęła. Myślała też rano, kiedy się obudziła i nawet się nie myjąc poszła zjeść śniadanie w motelowym barze. Myślała o tym również wtedy, kiedy pokonywała drogę do Nory. I choć tyle czasu poświęciła na podjęcie tak ważnej dla niej decyzji - nie podjęła jej.
- Ron… Ja… Nie chcę o tym mówić… Przyjdzie czas, kiedy się na to odważę, ale nie teraz… Jeszcze nie teraz…
Chłopak przez chwilę patrzył na nią z troską, aż w końcu nic nie mówiąc mocno ją przytulił.
- Dziękuję, że to rozumiesz… albo raczej, akceptujesz. - Szepnęła mu w szyję, na co on złożył delikatny pocałunek na jej czole i powiedział:
- A może się nawalimy? Jak dwa pijaki? Może Harry będzie chciał zostać trzecim pijakiem?
Dziewczyna nie wytrzymała i roześmiała się głośno.
- Co się tutaj dzieje? - w drzwiach pojawiła się głowa z blizną na czole i okrągłymi okularami.
- Ronald planuje zostać pijakiem i chce nas wciągnąć do tego kręgu. - Powiedziała Hermiona z miną McGonagall upominającą pierwszoroczniaków biegających na korytarzach.
- No cóż… - Harry założył ręce na piersi - jestem za! - Wyszczerzył się do nich.

- To ja ogarnę Ognistą Whiskey! - Powiedział teatralnym szeptem Ron i wybiegł z pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz