środa, 24 stycznia 2018

Rozdział Czwarty


                -Serio? - Ron zdjął z głowy poduszkę, popatrzył na leżącą na drugim łóżku dziewczynę i otworzył usta ze zdziwienia. Hermiona coraz bardziej go zaskakiwała. Wiedział, że bardzo się zmieniła przez ostatni rok, ale nie przypuszczał, że ta zmiana będzie aż tak ogromna. Dawna Hermiona nie pozwoliłaby sobie na takie picie alkoholu w tygodniu. W dodatku tak częste! Przecież wczoraj popijali sobie Ognistą! On jeszcze dobrze nie wyleczył kaca, a ona już znowu chce pić! - Czy ty, aby na pewno jesteś prawdziwą Hermioną? Czy jakąś pijaczką, która się pod nią podszywa? - Zapytał.
            Hermiona w mgnieniu oka poderwała się do pozycji siedzącej z miną świadczącą o tym, że zamierza bronić swojej pozycji i nie da się bezkarnie krytykować. Zmierzyła Rona dumnym spojrzeniem i powiedziała:
            -Po prostu uważam, że teraz jest idealna pora na to, żeby się trochę zabawić. - I żeby zapomnieć o tym, co najbardziej boli, dodała w myślach - nie ma szkoły, nie ma Voldemorta. A ja… - zawahała się. - A ja chciałabym zacząć wszystko od nowa. Zresztą, każdemu przydaje się taki reset. Ale jak nie chcecie to nie! - Uniosła się, założyła ręce na piersi i z wysoko podniesioną głową wymaszerowała z pokoju chłopaków.
            -To żeś dowalił Ron - skomentował zachowanie przyjaciela Harry. - Ty to wiesz, jaki komplement dać kobiecie. W dodatku kobiecie po przejściach. Trzeba jej było od razu powiedzieć, że jest żulem.
            -Skąd na Merlina miałem wiedzieć, że ta wariatka się tak oburzy?!- zapytał zdenerwowany rudzielec i znów zakrył głowę poduszką.
            - W sumie żaden z nas nie wie, co ona robiła przez ostatni rok. Może naprawdę ma taką potrzebę, żeby się zalać w trupa. - Skwitował George i wyszedł z pokoju.
            -Może lepiej idź do niej, co? - Powiedział po kilku minutach Harry. Raczej nie powinna się długo gniewać.
            -Wiecie, co? - Głowa Georga znów pojawiła się w drzwiach - może lepiej załatwmy piwo kremowe i wszyscy do niej chodźmy.
            Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Hermiona była aktualnie jedyną kobietą w ich drużynie, więc musieli o nią dbać, tym bardziej, że nie wiadomo, co się z nią  działo, a każdy z nich miał przeczucie, że jej ostatnie miesiące nie należały do najprzyjemniejszych i mogły jej wyrządzić sporą krzywdę w psychice. A oni byli przecież jej przyjaciółmi. Musieli ją wspierać.
***
            Była naprawdę zła. Ten Ronald. Wszystko musi komentować. Jakby nie miał lepszego zajęcia! Czy ona naprawdę nie miała prawa się napić? Przecież była dorosłą kobietą! Ale oczywiście Panna Wiem To Wszystko musi się zachowywać tak, jak każdy tego od niej oczekuje.
            Położyła się na łóżku i zwinęła w kłębek. Nie wiedziała, czy dobrze zareagowała. Zapewne Ron tylko żartował zdziwiony jej nowymi pobudkami, których wcześniej nie wykazywała. A ona oczywiście uniosła się gniewem. Od sytuacji z ojcem nie potrafiła sobie radzić z emocjami. Raz była jak kamień i nic do niej nie docierało, a innym razem zachowywała się jak wulkan, wybuchała gniewem i całą gamą innych emocji. Nie potrafiła doprowadzić siebie do porządku. Chciała zacząć wszystko od nowa, ale nie umiała sobie poradzić z przeszłością. Nie umiała zamknąć za sobą tego rozdziału. Towarzyszył jej na każdym kroku jak cień, który ograniczał ją w każdej dziedzinie.  Chociażby ta popołudniowa sytuacja z Georgem. Rudowłosy przystojniak zaczął z nią flirtować, a ta uciekła jak oparzona. Naprawdę musiała coś z tym zrobić, chciała być pewna siebie, chciała móc iść na imprezę, czy do łóżka z mężczyzną, chciała rozmawiać z ludźmi, chciała po prostu żyć.
            -Hermiono… - usłyszała niepewnie wypowiedziane jej imię i odwróciła głowę w stronę drzwi. Zobaczyła tam dwie rude głowy i jedną czarną. Uśmiechnęła się i podbiegła do chłopaków. Przytuliła ich trzech na raz mówiąc:
            -Dziękuję, że ze mną jesteście chłopaki…
            - Ja nigdy nie zrozumiem was, kobiet. - Powiedział Ron, czego ani George, ani Harry nie skomentowali, ale w duchu gorliwie mu przyznawali rację.
            -Żebym ja sama siebie zrozumiała - Hermiona uśmiechnęła się szeroko i znów usiadła na łóżku. - Po prostu doszłam do wniosku, że moja reakcja była zbyt gwałtowna. - Dodała i spuściła głowę.
            -Nie ma sprawy - George kucnął przed nią i uniósł jej podbródek do góry zaglądając jej przy tym w oczy. - Nie trap się już tym dziecino i chodź wypić piwo! - Dodał puszczając jej figlarnie oczko.
***
            -Nie spodziewałem się, że przepijesz Rona i Harrego. - Powiedział Georg. Siedzieli razem na jej łóżku, opierając się o ścianę i popijając kremowe piwo. Ron spał na fotelu z przekrzywioną głową, a z ust ciekła mu silna prosto na ramię. Harry natomiast leżał zwinięty na boku na łóżku, które należało do nieobecnej Ginny. Okulary przekrzywiły mu się na nosie, a on nic sobie z tego nie robiąc spał z dłońmi złożonymi jak do pacierza i wsuniętymi pod głowę.
            -W zasadzie to sama się tego nie spodziewałam - odrzekła brązowowłosa czarownica i jednym machnięciem różdżki położyła okulary Harrego na szafce nocnej. - Słuchaj George… - zaczęła nieśmiało zerkając na siedzącego bardzo blisko niej chłopaka. - Co do naszej dzisiejszej rozmowy, chodzi mi… o… no wiesz… znaczy - zaczęła się jąkać i całkiem nie wiedziała, jak ma mu cokolwiek powiedzieć.
            George natomiast zmienił pozycję i usiadł teraz naprzeciwko Hermiony. Patrzył się na nią z tym figlarnym uśmiechem, który jej się tak bardzo podobał. W końcu, kiedy stwierdził, że dziewczyna nie wydusi z siebie żadnego sensownego zdania, sam przejął pałeczkę.
            -Podobasz mi się i z tobą flirtowałem. - Uśmiechnął się łobuzersko, na co Hermiona spuściła wzrok i zarumieniła się. - Chyba mi wolno, co?- Przybliżył się do niej i złapał ją za podbródek unosząc go tak, żeby spojrzała mu w oczy, na co ta jeszcze bardziej się zarumieniła.
            Nie wiedziała, co ma myśleć, alkohol szumiał jej w głowie, a w brzuchu poczuła przyjemne mrowienie, kiedy George nie puszczając jej twarzy masował ją delikatnie kciukiem. Jej ciało przeszedł przyjemy dreszcz. Sama nie wiedząc, czy dobrze robi pocałowała go gwałtownie wpijając się w jego usta, jakby zaraz miał uciec. Nie przerwał jej, nie odsunął się od niej, wręcz przeciwnie, pogłębił pocałunek i wplótł dłoń w jej włosy. Jęknęła cichutko, bo uczucie w podbrzuszu i dreszcze zwiększyły swoją intensywność. Wtedy odsunął ją od siebie.
            - Całkiem… Smacznie - powiedział i uśmiechnął się do niej. Wstał i wyciągnął do niej rękę. - Pójdziesz ze mną Hermiono? - Zapytał.
            -Ja… - nie miała pojęcia, czy powinna. Czy jest gotowa, na taki krok, wiedziała, co się stanie, kiedy zgodzi się chwycić jego dłoń. - A Angelina?
            - Póki, co to tylko przyjaciółka. Nic nas nie łączy. Nie masz się, czym martwić. - Odpowiedział jej wciąż czekając z wyciągniętą ręką. Popatrzyła w jego oczy i dojrzała w nich pożądanie, ale nie tylko, wiedziała, czuła, że jej nie skrzywdzi, że może mu zaufać. Poraziło ją to jak prądem, zdała sobie sprawę, że przecież tego chciała. Czegoś, co popchnie jej do przełomowej zmiany w życiu. Teraz może to zrobić. Chwyciła, więc jego rękę i wstała, a on pociągnął ją do swojego pokoju. Kiedy już się w nim znaleźli zamknął drzwi i machnął różdżką tak, że zapłonęła jedna świeca stojąca na szafce nocnej. W tym półmroku wziął w obie ręce jej twarz i pocałował, najpierw delikatnie, później coraz bardziej namiętnie.
            Czuła przyjemne prądy, które przechodziły jej ciało. Chciała tego, chciała poczuć na sobie jego dłonie, wtedy on ściągnął z niej koszulkę i zaczął jeździć po jej ciele rękoma, jakby czytał w jej myślach. Wywoływał sowim działaniem delikatne pojękiwania z jej ust. Ona wcale nie chciała pozostać bierna w tej sytuacji. Zaczęła rozpinać guziki jego koszuli, a on w tym czasie pozbawiał ją kolejnych części garderoby. Kiedy już się ich pozbyli rzucił ją na łóżko i z ogromną czułością zaczął gładzić jej ciało.
            -Zrób to George, tak bardzo tego pragnę… - wyszeptała mu do ucha. Nie zastanawiał się długo wszedł w nią delikatnie i poruszając się najpierw powoli, później coraz szybciej doprowadził ją do orgazmu. Oplotła go nogami i wyginając ciało w łuk doszła z głośnym jękiem. Chwilę później on również dał upust swojemu podnieceniu prosto na jej brzuch. Opadł na nią zmęczony. Zaraz jednak położył się obok i gładził ją po jej uśmiechniętej twarzy, na której widniało spełnienie. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy stwierdził, że zasnęła. Przykrył ją szczelnie kołdrą i przygarnął do siebie wciąż gładząc jej ciało.

            Obudziła się, kiedy już świtało. George spał wtulony w jej włosy. Nie chciała, ale musiała od niego odejść. Wygrzebała się z kołdry i wstała. Po cichu pozbierała swoje rzeczy i uciekła do swojej sypialni, gdzie dalej spali Ron i Harry. Uśmiechnęła się widząc, że nie zmienili pozycji od jej wyjścia. Założyła na siebie koszulkę do spania i położyła się do swojego łóżka zawijając się w kołdrę. Zasnęła z uśmiechem na ustach. Czuła się spełniona, jakby właśnie tego jej brakowało. 

1 komentarz:

  1. Chcesz aby twoje opowiadanie zostało zauważone przez większą ilość ludzi? Tak? My też! Dlatego staramy się zebrać jak najwięcej opowiadań błąkających się w blogsferze!

    Zapraszamy na nasz spis blogów z opowiadaniami!

    https://nasz-spis-opowiadan.blogspot.com

    Ps. przepraszam za spam pod postem, ale nie znalazłam na to odpowiedniego miejsca ;<

    OdpowiedzUsuń